Coraz częściej widzę jak ludziska zmieniają adres bloga, zmieniając tym samym coś w swym życiu. No jakby nie patrząc, trzeba coś zmieniać, choćby tylko wygląd bloga. Mnie by pasowało nie tylko to zmienić w życiu. Pewnie się i zmieni, tylko w swoim czasie. W każdym razie adres bloga zmieniłam, na razie styknie. Potem w kolejce jest fryzjer, a potem może o ile się uda w końcu, może powiększy się rodzinka... Kurcze, nadal mam fioła na tym punkcie, jeszcze nie do końca zwariowałam, ale już niewiele mi brakuje. Na razie daję sobie jeszcze czas na to, bo mam ważniejsze sprawy na głowie. Poza tym w pracy też nie jest to najlepszy moment, abym zachodziła w ciążę, choć zdaję sobie sprawę z tego, że praca nie powinna być ponad rodzinę. Z drugiej strony jednak widząc co u nas wyprawiają... po prostu głowa boli. Nie wiem kiedy taka sytuacja się zmieni, może kiedy faktycznie zabraknie osób do pracy, nie wiem. Staram się zwykle nie pisać o pracy, bo nie jest ona jakoś specjalnie interesująca, ale czasem nie mogę się powstrzymać. Raz, że mało płacą, dużo wymagają, w tym niańczenia innych ( którzy zarabiają... ugryzę się w język lepiej). Ostatnio dyrekcja robi "porządki" w poradniach, zabierając po pielęgniarce. Jedną, z trzydziestoletnim stażem pracy tylko w poradni dają na oddział patologii noworodka. Oddział, wg mnie gorszy niż OIOM. Niestety protesty i tłumaczenia na nic się zdały, aż współczuję kobiecie. Ja bym chyba zrezygnowała pracy, oczywiście po długim L4. Za coś takiego nawet bym się nie krępowała brać.
Właśnie dlatego szkoda by mi było zachodzić w ciążę, bo wiem, że nie wrócę na swój oddział. Wkurzające jest jak tak człowiek musi się na nowo przyzwyczajać. Każdy oddział ma inną specyfikę, inaczej się pracuje.
Może po drugiej ciąży ( o ile takowa nastąpi) pomyślę o zmianie pracy. Na razie szkoda mi macierzyńskiego, którego mogłabym nie dostać... ehh, takie gdybanie.
Gorzej, że wszystkie dodatki finansowe kończą się w tym miesiącu. Potem trzeba będzie sobie jakoś radzić, mniej lub bardziej efektywnie. Mimo prowadzenia rachunków, nie mam pojęcia gdzie ta kasa ucieka. Po prostu nie wiem.
Może dlatego marzy mi się wygrana w totka. Fajnie by było...