wtorek, 21 stycznia 2014

Tak niewiele...

Czasami tak niewiele trzeba, by rozwinąć skrzydła, mile słowo, mały gest, nic specjalnie znaczącego dla osoby dającej, a jak ważnego dla strony biorącej. Znów mam sentymentalny nastrój, pełen uniesienia. Ostatnio wpadła mi w rączki książka "Balsam dla Duszy", malutka książeczka, niepozorna bardzo, ale polecam każdemu. Jest zbiorem prostych historii, ale tak poruszających coś w duszy... nie wiem co, ale dzięki temu odważyłam się powiedzieć pewne słowa. Nie wiem jaki one efekt przyniosą, zobaczy się w czasie. Czasami bardzo ciężko jest powiedzieć najprostsze słowa, zbyt łatwo je zmilczeć. Wiele mnie to kosztowało, głównie myślenia jak to zrobić, a przecież nie trzeba o tym myśleć, trzeba po prostu to zrobić. I o ile lżej potem na duszy jest :). Poza tym jest to krok naprzód, ku lepszemu. I oby było z górki.
Drugi plus tego, że znów mam skrzydełka. Bo jak mówi cytat: "Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają jak latać." I jest to święta prawda. Moje skrzydełka znów uczą się latać.

piątek, 17 stycznia 2014

Takie sobie zmiany drobne

Znów zmieniłam szablon, tym razem wstawiłam gotowy szablon z Zaczarowanych Szablonów. Kurcze, moja tępa, leniwa głowa jakoś nie przyswaja sobie wiedzy odnośnie informatyki w jakimkolwiek zakresie. No ale też po prawdzie, nie chce mi się próbować w to bawić. Nie mam cierpliwości do tego. W każdym razie znów próbuję jakoś się zorganizować, swój czas głównie, by nie poświęcać go na pierdoły i po prostu go nie marnować. Jednak znając mnie, kiepsko mi to wyjdzie. Muszę sobie znaleźć kogoś, kto mnie w cztery literki kopał będzie. A jeśli chodzi o motywację, przeglądałam wczoraj komentarze na starym blogu. Żałuję, że przez te zmiany na onecie, nie wszystkie widać, ale cóż. W każdym razie uświadomiłam sobie, że niecałe dwa lata temu, żyłam zupełnie innym życiem, choć równocześnie tym samym. Te wszystkie historie są jak żywe, wciąż czekają aż usiądę i je spiszę. Boli mnie to, że tak wystawiam ich cierpliwość na próbę, zresztą nie tylko ich. Jednak nie zamierzam porzucać bloga, absolutnie, mimo piszę tu naprawdę sporadycznie. Każdy dzień wygląda niemal tak samo, to i pisać nie mam o czym, a że leń zwycięża pod koniec dnia... z zapału zostają nici. Jak kiedyś te nici pozbieram, to będzie mocny sznur, do bicia w dupsko. Pierwsze co muszę zrobić niestety, skończyć poprawiać pracę domową, czyli pracę licencjacką męża, bo mi żyć nie da inaczej. Później już z górki będzie, mam nadzieję. Nowy rok leci, oby był lepszy niż ten stary. Musi być lepszy.
Mały edit. Długo nie wytrzymałam w gotowym szablonie, jak zwykle. Cóż zrobić...