czwartek, 31 stycznia 2013

Bez tytułu tym razem

Nie mamo czym pisać, naprawdę. Od początku roku niewiele się wydarzyło, dzień wygląda jak każdy inny. Albo jestem w pracy, albo siedzę w domu i marnuję czas. Okres zimowy jest do... niczego. Non stop w domu ktoś przeziębiony, w pracy nie lepiej. Styczeń pod tym względem, ze swoim świńskim grypskiem nie ułatwiał sprawy. W pracy nagle wyszło tak, że pięć dziewczyn na chorobowe poszło, a dyżury obstawić trzeba było. Jest jak jest... specjalnie lepiej nie będzie.
Poza tym... nic się nie dzieje.
Miałam pisać o Romanie, ale stwierdziłam, że byłoby to swego rodzaju pożegnaniem, a nie bardzo chce się z nim żegnać. Więc nic nie pisałam.
Nadal życie blogowe jest po części w odstawce, choć powoli i do niego wracam. Może w końcu wrócę do własnego pisania... może. 
Póki co czekam, aż przestanę być taka wypalona... bo naprawdę, w głowie mam pustkę. Kompletną. 
Ale wszystko w swoim czasie, chęci wrócą i aktywność również.

wtorek, 1 stycznia 2013

Stary rok i ten Nowy

I przyszedł koniec roku. Minął zbyt szybko, przynajmniej dla mnie, ale może to i dobrze. Wiele się wydarzyło, wiele sobie obiecywałam, niewiele dotrzymałam. Nie żebym była tym zdziwiona specjalnie, jakoś czepił się mnie słomiany zapał i wiele rzeczy sobie odpuszczałam, schodziły na dalszy plan, bo coś innego było ważniejsze... a im dłużej moje sprawy czekały, tym trudniej mi do nich wrócić.
Miniony rok był dla mnie rokiem czekania, nieustannego czekania na coś. Aż będzie lepiej, aż się długi skończą, aż synek do przedszkola pójdzie, aż przestanie chorować, aż ja przestanę chorować, aż mężu wróci... aż będzie lepiej.
Nadal czekam aż będzie lepiej, choć już widzę, że kolejny rok, nadal będzie rokiem czekania... niestety. Niewiele się zmieni, może ciuteńkę będzie lepiej, no chyba że w totka wygram. Marzenia...
Chciałabym się w Nowym Roku nieco bardziej zorganizować, zwłaszcza zorganizować sobie czas pomiędzy obowiązkami, przyjemnością, relaksem itp. Chciałabym wrócić do swoich historii, które leżą i czekają, aż otworzę ich szufladkę i wyciągnę na światło dzienne.
Poza tym wciąż czekają blogi w kolejce, aż je przeczytam, na nie również muszę znaleźć czas, a przede wszystkim przegonić lenia. Trzeba po nadrabiać wszelkie zaległości, odświeżyć to, co sobie odpuściłam, odłożyłam na później.
Trzeba się wziąć za siebie i tyle... akurat to obiecuję sobie co roku, i chyba niewiele z tego wychodzi. Cóż zrobić...
Pozostaje mi mieć nadzieję, że będzie lepiej, że ja będę lepsza i bardziej zorganizowana.