poniedziałek, 25 czerwca 2012

Urlop

A więc... jak w tytule. Idę na mały urlop od blogowania. Za dużo nerwów mam ostatnio i za szybko się denerwuję. Nie chcę tu narzekać, a ocen pisać w takim stanie nie będę. Wybaczcie, ale poczekacie do lipca. 
Tyle ogłoszeń parafialnych.
Nara

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Szablon

    Nadal nie mogę zdecydować się na kolorystykę szablonu. Obrazek bardzo mi się podoba i póki co nie chciałabym go zmieniać, jednak odcienie różu, które mimo wszystko pasują, drażnią mnie i tyle. W szarości z kolei nie chcę wpadać, bo to takie zimne kolory, a przecież lato mamy. Tak więc póki co jestem w kropce, a szablon będzie się zmieniał, tak czy siak.
     Poza tym muszę się wziąć do roboty, bo strasznie się obijam... ale pierońsko nic mi się nie chce. A niestabilna sytuacja na każdym froncie niestety nie sprzyja mojemu skupianiu się, nad pracą oczywiście. Upał zresztą też. Najchętniej leżałabym w wannie z chłodną wodą. Powinnam się opalać, ale ostatnimi czasy nie trawię słońca, a ono odwdzięcza się jak tylko może... przypalają mnie niemal od razu jak mnie uwidzi. I tak źle, i tak nie dobrze. Czyli jak zwykle.

środa, 13 czerwca 2012

Ocena bloga Niewinna Eliza


Ocena bloga Niewinna Eliza


I znów muszę przeprosić Musivum, że to nie będzie ocena jej bloga. Nadal jestem w trakcie czytania Priamel. To niemal 80 stron w wordzie, a że dzisiaj nie mam dostępu do laptopa, na którym zaczęłam pisać ocenę, zajęłam się następnym w kolejce, czyli blogiem Semirkowej.
I na początek mała uwaga. Ze względu na to, że i tak przeklejam sobie teksty do worda, nie będę robić analiz w ocenie. Jeśli autorka będzie zainteresowana, prześlę analizę na maila.  Zmieniłam tę zasadę dlatego, że w niektórych tekstach treści jest ogrom i gdybym miała wszystkie uwagi dać w ocenie... to byłaby przesada. Z kolei wklejanie wyrwanych zdań i pokazywanie w nich błędów, może przysporzyć o ból głowy autora ocenianego bloga. Szukanie potem tego  w treści, to marnowanie czasu. Nie wiem, czy opcja będzie lepsza, czy gorsza, to się okaże w praniu.

piątek, 8 czerwca 2012

Irytacja

Szukanie jednego, konkretnego obrazka może nieźle zirytować. Jakiś czas temu znalazłam idealny obraz Alethy, miałam zapisany na małym laptopie, który synek łaskawie zalał. I kurcze nijak nie mogę go znaleźć teraz w internecie. Nie pamiętam na jakie hasło wtedy szukałam ani tym bardziej gdzie. Znalazłam za to nieco innych, jak np. Atori. Poza tym wpadła do kolekcji jedna inspiracja z pomysłem na nową historię. No nic, uparłam się i nie ma bata, trzeba znaleźć obrazek i koniec.
Co ciekawsze ostatnimi dniami wzrosło znacznie zainteresowanie ocenialnią, jeśli nadal tak można nazwać tę działalność, i to w momencie gdy chciałam z tego zrezygnować, właśnie z powodu braku zainteresowania. Co jeszcze ciekawsze, z większością osób współpraca będzie raczej na stałe. Zawsze mnie to zastanawiało, jak człowiek oficjalnie, w ocenie, wypisze błędy, jest ok, a jeśli zrobi to jako zwykły czytelnik... dostaje burę. W każdym razie cieszę się, że w jakikolwiek sposób mogę pomóc. Nie jest to może wiele, bo ekspertem nie jestem i nie umywam się co do poniektórych ambitnych oceniających, ale mnie tam wystarcza. 
Kilka dni wolnego nie było w sumie tak do końca zmarnowane, choć nadal nie napisałam ani słowa w swoich historiach. Dzisiaj chciałam popoprawiać błędy, tak z rozpędu, jednak pendriva, gdzie je miałam, wessało... gdzieś. Ostatnio widziany był w łapkach synka. Kiedyś się znajdzie. W sumie mogłabym skopiować te z bloga, ale na pendrivie były już po jednej edycji i nie chce mi się robić tego ponownie. Te zaległości mogą poczekać, najpierw muszę skończyć zaczęte artykuły na Katalog, które oczywiście również znajdowały się na pendrivie. Idzie weekend to się znajdzie. 
Gorzej, że jutro do pracy... a lenia mam okropnego...

Ocena bloga Jesteś w moim sercu




Ocena bloga: Jesteś w moim sercu



Mam nadzieję, że Musivum mi wybaczy pominięcie jej w kolejce, ale u niej jest znacznie więcej czytania niż na tym blogu.

Pierwsze co się rzuca w oczy to brak justowania i akapitów. Ustawiaj sobie to w Wordzie zanim wkleisz na bloga, choć i na blogu również można to zrobić. Rozdziały masz tylko dwa i to krótkie, więc oba zanalizuję.

czwartek, 7 czerwca 2012

Ocena bloga Marmurowe serce



Ocena bloga Marmurowe serce


Szablon jest taki… typowo onetowski, nie to, żeby był zły. Po prostu obrazek w nagłówku kojarzy mi się z niektórymi szabloniarniami. Zwykle nie zwracam uwagi na zakładki, jednak tutaj zrobię wyjątek. W zgłoszeniu napisałaś, że czas akcji to lata siedemdziesiąte, natomiast w zakładce postacie chyba tylko jedno zdjęcie pasowałoby mi do tego wyobrażenia. Reszta jest jak najbardziej współczesna przedstawiająca zbuntowaną, mniej lub bardziej, młodzież. Poza tym jedyne co podajesz jako informacje o bohaterach, to daty urodzin, tudzież śmierci i miejsce zamieszkania. Dlatego osobiście nie lubię tego typu zakładek, bo jedynie zakłamują wyobrażenie o czekającej lekturze. No cóż, zobaczę jeszcze jak się to ma do tekstu.
Widzę, że jest siedemnaście rozdziałów, czyli co średnio co czwarty zanalizuję. Myślę, że to wystarczy, by pokazać błędy, o ile takowe będą. W pozostałych rozdziałach wymienię jedynie błędy logiczne, o ile takie się trafią.

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Jestem wielka

Jestem wielka, powinnam zostać ekspertką w żonglowaniu zaległościami. Ręce nadal mi się trzęsą z nerwów, ale pozałatwiałam wszystko. Zaczęło się od listonosza rano, który przyniósł mi wypowiedzenie umowy kredytu hipotecznego. Po prostu pięknie. No ale dogadałam się z kobietą, że jak spłacę zaległości, anulują je. Co lepsze, dogadałam się ze spółdzielnią, by nie płacić w tym miesiącu za zaległość i czynsz, więc będę mogła tę kwotę dać na kredyt. Będzie dobrze, tylko stresu mnie to kosztuje co nie miara, masakra jakaś. najważniejsze, że pozałatwiałam co trzeba. Teraz trza tylko pomyśleć, aby na życie stykło i będzie git. Dobrze, że do pracy dziś nie idę, bo muszę chyba sobie hydroxynke na uspokojenie wziąć. Okropnie mnie stresuje takie załatwianie spraw.

piątek, 1 czerwca 2012

Jak ja to kocham

Jak ja kocham, gdy mężu wysyła mi sms, że wyjeżdża znów na kilkumiesięczne "wakacje" za granicę. Po prostu uwielbiam. Plany urlopowe wzięły w łeb, dosłownie. Na razie wiem, że czeka nas pracowity miesiąc, jest masa spraw do załatwienia. Dobrze, że dzisiaj już mi nieco przeszło, ale wczoraj w pracy hydroxyzynkę łyknąć sobie musiałam.
Za to z tych dobrych rzeczy, chyba pozbyłam się kamyczka nerkowego, bo przestało mnie boleć. No i w sumie tyle z dobroci. Po prostu pięknie. Jeszcze dziś do pracy, do tego syfu (dosłownie i bez obrazy).