Mam
nadzieję, że Musivum mi wybaczy pominięcie jej w kolejce, ale u niej jest
znacznie więcej czytania niż na tym blogu.
Pierwsze
co się rzuca w oczy to brak justowania i akapitów. Ustawiaj sobie to w Wordzie
zanim wkleisz na bloga, choć i na blogu również można to zrobić. Rozdziały masz
tylko dwa i to krótkie, więc oba zanalizuję.
Prolog
Siedziałam na parapecie przy oknie kiedy ktoś zapukał
do mojego pokoju.
- Proszę - powiedziałam odruchowo.
- Przyniosłem ci kanapki, na pewno jesteś głodna -
tata położył talerz z jedzeniem na stolik stojący nieopodal.
- Dziękuję - wstałam i ucałowałam go w policzek, po
czym wyszedł. To był ciężki dzień. Pełen smutku i rozpaczy. Dzisiaj zaczyna się
nowy etap w moim życiu, niedługo rozpocznę klasę maturalną, być może pójdę na
studia, ale to nie dla tego ten dzień był tak fatalny. Nie wiedziałam co mam ze
sobą zrobić... Podeszłam do talerza z kanapkami, ale gdy tylko spojrzałam na
jedzenie momentalnie odrzuciło mnie, miałam wręcz odruchy wymiotne.
Położyłam się na łóżku i długo patrzyłam w sufit. Po kilkunastu minutach
odwróciłam się, zamknęłam oczy i próbowałam posłuchać muzyki, która zawsze
pomagała mi się odstresować
(osobno), jednak nie tym razem. Była jeszcze jedna rzecz, którą w tym momencie
mogłam zrobić. Usiadłam na brzegu łóżka i z szafki nocnej wyciągłam (wyciągnęłam) brązowy brulion z twardą okładką.
Otworzyłam go i zaczęłam pisać.
,, Nienawidzę tego dnia! Dziś cały mój świat rozpadł
się na drobne kawałeczki. Odeszła moja najlepsza przyjaciółka. Nigdy więcej nie
zobaczę jej szerokiego uśmiechu, niebieskich oczu, fikuśnych loczków... Jest mi
z tym źle, bardzo źle. Nie wiem co robić. Czuję się zagubiona i osamotniona w
tym wszystkim. W tej chwili najchętniej bym do niej dołączyła. Dlaczego to
musiało spotkać akurat ją? Strasznie ją kochałam i kocham nadal... Nie ma jej
dopiero 3 (trzy) dni, a ja
czuję się jakby to były lata bo wiem, że nigdy już do nas nie wróci. Godzinę
temu skończył się jej pogrzeb, myślałam, że już nigdy stamtąd nie wyjdę.
Wiem, że to źle, ale po prostu nie chciałam tam być, to było dla mnie za
trudne. Teraz nie mogę znaleźć sobie miejsca. Zresztą podobnie jak tata. Powinniśmy
być teraz razem, ale ja chcę być sama. Jestem strasznie zmęczona tą sytuacją.
Nie wiem kiedy się pozbieram i czy kiedykolwiek to nastąpi... W tej chwili wiem
tylko jedno: Mamo kocham Cię i zawsze będę Cię kochać, nie ważne czy jesteś tu
czy tam, wiem, że ty zawsze będziesz przy mnie bo jesteś w moim sercu."
Na tym skończyłam swoje przemyślenia i odłożyłam
zeszyt. Myślałam, że wyrzuciłam z siebie wszystkie emocje, jednak to było za
mało bo po chwili rozpłakałam się jak małe dziecko. Płakałam długo. W końcu
zasnęłam, ale tylko na chwilę, ponieważ ktoś nagle zapukał do drzwi.
- Hej, jak się czujesz? - zapytał znajomy mi głos. Nie
odpowiedziałam. Nie miałam ochoty się z nikim widzieć, więc udawałam, że nadal
śpię. Osoba usiadła na łóżku i przez chwilę na mnie spoglądała. Domyśliłam się,
że to Agnieszka - moja przyjaciółka. Jedyna jaka mi teraz została. Po chwili
wyszła z pokoju, pewnie nie chciała mnie męczyć. Dziękuję jej za to.
No to po kolei. Nie bardzo rozumiem kto
zginął, matka czy koleżanka. Musisz to jaśniej zaznaczyć. Jeśli matka, to
ciężko byłoby bohaterce już po godzinie pisać pamiętnik. Zbyt wiele się dzieje,
zwłaszcza w rodzinie. Po pogrzebie zwykle jest stypa, trzeba ugościć gości,
potem posprzątać. Pamiętam stypy u mnie w rodzinie, nie kończyły się wcześnie.
Może nie wszędzie tak jest, ale Polacy znają chyba tylko jeden sposób na
odreagowanie takie stresu. Rodzina zwykle odkłada smutki na później, aż wszyscy
się rozejdą. Mimo wszystko trzeba zachować twarz. Jeśli koleżanka, cóż, również
byłoby ciężko już po godzinie pisać pamiętnik. Druga sprawa, narracja.
Pierwszoosobowa nie należy do moich ulubionych, ale rozumiem, że niektórzy
lepiej się w niej czują. Według mnie za bardzo ogranicza. Niewiele można
powiedzieć o fabule, ale to dopiero początek. Jednak nieco więcej szczegółu
odnośnie pogrzebu, wydarzeń z nim związanych nie zaszkodziłoby, a wręcz
przeciwnie. Poza tym prolog nie musi być tak strasznie tajemniczy, że w sumie
nic nie wiadomo. Ma być wprowadzeniem do całej opowieści, nie należy się więc
bać wprowadzania większej ilości informacji.
Jeśli chodzi o niechęć do jedzenia, nie
oznacza to, że ma się od razu odruchy wymiotne. Na Twoim miejscu usunęłabym ten
fragment.
Ogólnie mam wrażenie, że prolog opiera się
na opisaniu prostych czynności, zrobiłam to i tamto, poszłam tu i tu. Nie
wygląda to najlepiej, dlatego dobrze by było, abyś dodała ciut więcej opisów.
Wtedy takie wyrażenia zgubią się w tekście.
Powtórzenia jak widać.
1 września
- Blanka pośpiesz się bo nie zdążymy! - tata głośno
krzyknął, kiedy stałam jeszcze przed lustrem i kończyłam makijaż, którym chciałam zatuszować cały swój ból po stracie mamy. Ciągle
byłam w rozsypce, ale nie chciałam tego
dać po sobie poznać (aby było coś po mnie widać). Chciałam żeby moi znajomi jak zwykle zobaczyli
uśmiechniętą i wesołą dziewczynę, którą
byłam jeszcze zaledwie miesiąc temu. Teraz jest to dla mnie niemożliwe, więc postaram
się (zmieniasz czas narracji) chociaż udawać, że wszytko jest okej.
- Rusz się! - ponownie usłyszałam głos taty. -
Jak zwykle wszystko na ostatnią chwilę! - skomentował, kiedy zeszłam na dół.
Skrzywiłam się tylko i wsiadłam do samochodu. Ojciec podrzucił mnie pod szkołę
po czym odjechał do pracy. No tak dziś 1 września... Wakacje się skończyły, a
ja nigdy nie lubiłam chodzić do szkoły mimo tego, że całkiem dobrze sobie
radziłam. Tym razem było inaczej, ucieszyłam się. Myślę, że to dobrze mi zrobi i oderwę się (znów zmieniasz
czas narracji) od tego wszystkiego. Zapomnę
choć na moment... Nie, chwila ja nigdy nie zapomnę
- sama się upomniałam. Nagle ktoś szarpnął mnie za ramię.
- Cześć - usłyszałam i natychmiast się odwróciłam.
Zobaczyłam moją przyjaciółkę - Agnieszkę.
- Jak tam, gotowa na coroczną rzeź? - zapytała mnie z
uśmiechem. Dobrze, że starała się zachowywać normalnie, tak jak dawniej. To mi
pomagało.
- Nie do końca... - lekko się zawahałam.
- Daj spokój, chodź! Będzie dobrze, zobaczysz.
- Obyś miała rację...
Razem weszłyśmy na salę, gdzie była już cała nasza
klasa. Jak zwykle byłyśmy spóźnione. Wszyscy serdecznie się z nami przywitali,
mieliśmy zgraną klasę. Widziałam jednak, że ludzie patrzą na mnie z
politowaniem. Nawet wychowawczyni była nadzwyczaj miła. Nie chciałam tego.
Postanowiłam, że będę (zmiana czasu) silna i nie rozkleję się tutaj, nie przy nich. Skupiłam
się na długim i nudnym przemówieniu naszej pani dyrektor, która właśnie
rozpoczynała nowy rok szkolny. Po apelu zabraliśmy się do klas, gdzie
dostaliśmy plan lekcji i poopowiadaliśmy sobie przygody z wakacji. Zawsze na
takich przedstawieniach wiodłam prym, jednak tym razem siedziałam cicho w
kącie. Nie chciało mi się z nikim gadać. Postanowiłam, że sama wrócę do domu i
poinformowałam o tym Agnieszkę, zgodziła się chociaż nie chciała puszczać mnie
samej. Potrzebowałam pomyśleć. Po jakiejś godzinie mogliśmy iść już do domu.
- Hej Blanka! Widzimy się jutro! - idąc przez korytarz
usłyszałam Michała. Chłopak był we mnie zakochany chyba od gimnazjum.
Wiedziałam o tym i lubiłam go, ale nigdy nie dawałam mu nadziei na coś więcej
niż przyjaźń. Ja się nie nadaję do spraw typu "miłość". Teraz tym
bardziej nie mam do tego głowy. Wyszłam ze szkoły i skierowałam się do
pobliskiego parku, kiedy uświadomiłam sobie, że mój plan lekcji został na ławce
w klasie. Super, musiałam się po niego wrócić. Wchodziłam właśnie po schodach,
kiedy ktoś na mnie wleciał i mnie przewrócił. Na szczęście nic mi się nie
stało.
- Cholera, uważaj jak chodzisz! - zamiast jakiegoś
"przepraszam" usłyszałam te słowa. Nawet nie pomógł mi wstać. Co za
gbur... Nie chciało mi się na to odpowiadać, popatrzyłam tylko na niego i
poszłam w swoją stronę. Myślałam przez chwilę o tym zdarzeniu, dziwne. Znałam
praktycznie każdego z tej szkoły, ale kim był
on? (on był) Nie miałam pojęcia. Może nie był tutaj uczniem. Nie ważne. Przestałam o tym myśleć. Doszłam do
klasy i oczywiście okazało się, że była
zamknięta. No nic napiszę (znów
zmiana czasu narracji) do Agnieszki, na pewno prześle mi ten plan. Zabrałam się
do domu, tym razem bez żadnych przeszkód. Kiedy wróciłam od razu zamknęłam się
w pokoju. O 16 dostałam sms-a od Agnieszki: ,, Dzisiaj o 19 impreza u
Judyty. Będziesz? " Oczywiście odpisałam, że nie. Szybko dostałam
odpowiedź, że szkoda, ale że rozumie. Wolałam posiedzieć w domu nie tylko ze
względu na siebie, ale także na żałobę, którą miałam. Nadal potrzebuję
wyciszenia.
Tak jak i w prologu mam wrażenie, że
treść skupia się na tym co bohaterka robiła. Całość jest raczej pamiętnikowa i
nie najlepiej wygląda. Spróbuj może zmienić sposób narracji. Przy
pierwszoosobowej trzeba się bardzo pilnować, aby nie zmieniać czasu, nie dawać
wtrąceń od narratora, czy też wewnętrznych przemyśleń. Nie można też dać obrazu
całości, skoro piszemy z perspektywy bohatera. Trzeba być w tym dobrym, aby
czytało się to przyjemnie.
Na razie nie masz specjalnie czym
zainteresować czytelnika. Jak już wspominałam, bohaterka zrobiła to czy tamto,
poszła tu i tam… i w sumie nie ma nic więcej. Dzień w szkole upłynął w
zawrotnym tempie, a spotkanie z obcym mężczyzną/chłopakiem było opisane
zdawkowo, a mam wrażenie, że będzie punktem zwrotnym w dalszym życiu bohaterki.
Należałoby to bardziej wyeksponować. Tak samo całą żałobę, ja nie odczułam jej,
nie współczułam dziewczynie po stracie matki mimo, że na siłę starasz się to
pokazać. Wybacz, wierzę że masz pomysł, ale tekst jest do przeróbki. Myślę
jednak, że jak nad nim popracujesz, wyjdzie zdecydowanie lepszy. Nie ma nic
straconego, trzeba tylko pracować i pisać dalej. Siądź do niego na spokojnie,
postaw się w rolę dziewczyny, wyobraź sobie jakbyś się czuła w jej sytuacji.
Czasami lepiej nie zaczynać od tak traumatycznych wydarzeń, zwłaszcza jeśli nie
ma się w tej kwestii doświadczeń. Nie, żebym Ci źle życzyła, po prostu chodzi o
znajomość rzeczy. Czasami wyobrażanie sobie czegoś, nie oddaje w pełni uczuć i
sytuacji. Spróbuj napisać to jeszcze raz, tym razem w narracji trzecioosobowej,
dając jednocześnie więcej opisów i informacji. Pokaż, że ojcu też jest źle, że
śmierć żony, matki dziecka, to ogromna strata dla całej rodziny, która
drastycznie zmieniła ich życie i wywróciła je do góry nogami.
Nie wiem co jeszcze mogłabym napisać.
Jeśli masz jakieś pytania, pisz śmiało. Postaram się na wszystkie odpowiedzieć
i pomóc w miarę moich możliwości.
Cześć! Dziękuję ci bardzo za przesłanie pliku na maila. Jutro, przy odrobinie czasu, przeanalizuję tekst i pozbędę się tych powtórzeń. Kochana jesteś ;*
OdpowiedzUsuńZdołałam też zauważyć, że słowo "który" i jego odpowiedniki są moją udręką.
Widać lubią Cię. Nie ma sprawy :)
UsuńNo cóż, nie pozostaje mi nic innego jak tylko wybaczyć ;) To o tyle łatwiejsze, że najwyraźniej mogę się spodziewać z Twojej strony przeczytania wszystkiego, co się dotąd pojawiło na "Musivum" (przyznaję, że trochę tego jest). Czekam zatem z ogromną ciekawością na ocenę - i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOme
Na pewno przeczytam całość, a jak zaglądałam troszkę tego spłodziłaś :) Chwilę zajmie mi przeczytanie wszystkiego.
UsuńLepiej wolniej i porządnie niż szybciej i byle jak, więc spokojnie poczekam :)
OdpowiedzUsuńdziękuje za wytknięcie rzeczy i pokazanie mi to od tej strony, na pewno zastanowię się nad zmianą narratora bo rzeczywiście trochę mieszam, no i oczywiście poprawię wszystkie błędy jakie wytknęłaś, jednak nie zamierzam się poddawać, w końcu znalazłam coś co mnie interesuje i zamierzam to rozwijać, początki może idą mozolnie, ale na pewno nie na marne ... :) z biegiem czasu na pewno wymyślę coś godnego uwagi! pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńwłaściwie to postanowiłam się już zabrać za wszelkie tego typu poprawki, zaczynając praktycznie od samego początku, ale bazując na tym samym tekście, chcę wyrazić tam więcej emocji, a tak jak powiedziałaś mniej tego "robiłam to i tamto" ... zmieniam też narratora, dlatego tez muszę nieco zmienić poczatek i zastanawiam się tak czy mogę uzyc takiego zdania "Siedziała na parapecie przy oknie i patrzyła w gwieździste niebo, kiedy ktoś zapukał do pokoju.", czy to nie będzie bez sensu? bo trochę mi nie gra i nie wiem czy zacząć jakoś całkiem inaczej
UsuńSpróbuj tak: "Siedziała na szerokim parapecie patrząc w gwieździste niebo, gdy ktoś zapukał w drzwi."
UsuńCieszę się, że masz zapał, to dobrze. Trochę poprawek, prób i będzie coraz lepiej. Jak coś zawsze możesz pisać na maila.