Jestem wielka, powinnam zostać ekspertką w żonglowaniu zaległościami. Ręce nadal mi się trzęsą z nerwów, ale pozałatwiałam wszystko. Zaczęło się od listonosza rano, który przyniósł mi wypowiedzenie umowy kredytu hipotecznego. Po prostu pięknie. No ale dogadałam się z kobietą, że jak spłacę zaległości, anulują je. Co lepsze, dogadałam się ze spółdzielnią, by nie płacić w tym miesiącu za zaległość i czynsz, więc będę mogła tę kwotę dać na kredyt. Będzie dobrze, tylko stresu mnie to kosztuje co nie miara, masakra jakaś. najważniejsze, że pozałatwiałam co trzeba. Teraz trza tylko pomyśleć, aby na życie stykło i będzie git. Dobrze, że do pracy dziś nie idę, bo muszę chyba sobie hydroxynke na uspokojenie wziąć. Okropnie mnie stresuje takie załatwianie spraw.
Grunt, że masz jak tę sprawę załatwić. Nie wiem czym się stresujesz.
OdpowiedzUsuńWażne, że załatwione. U ciebie jest o tyle lepiej niż u mnie. Bo właśnie też mi się wszystko sypie, chociaż w zupełnie inny sposób...
OdpowiedzUsuńDobrze,że już to załatwiłaś.Teraz już się uspokój ;)
OdpowiedzUsuńChica Misteriosa
Finanse, wbrew pozorom, są bardzo stresujące, zawsze.
OdpowiedzUsuń