środa, 5 września 2012

Dobra passa

Póki co nie jest źle. W poniedziałek na gwałt musiałam szukać zastępstwa na wczoraj, bo Młoda nowy rok szkolny zaczęła od praktyk, na których być musiała, nawet gdyby się waliło i paliło. Oddziałowa nieco pomogła i koniec końców koleżanka wzięła za mnie dyżur. Dzięki temu udało mi się również załatwić przedszkole dla synka. I to też był niezły fart. Było tylko jedno miejsce wolne, a ja byłam druga w kolejce. Jednak pani przede mną nie potwierdziła miejsca, więc mnie się udało. Przedszkole mam dziesięć minut od siebie, więc jest bardzo dobrze pod tym względem. Prywatne, ale w państwowym szans nie ma dla trzylatka. W każdym razie jutro synek pierwszy dzień spędzi w przedszkolu. Z chęcią zostałby nawet dzisiaj. Teraz muszę tylko trzymać kciuki, aby wypłata mi przyszła dzisiaj albo jutro, bo muszę zapłacić za to przedszkole. A jak na złość poszło mi dziś zlecenie stałe na kredyt mieszkaniowy i zostało mi dwieście złoty. Masakra. Damy radę, ważne że przedszkole jest. Od razu lżej mi na duszy. Powoli idziemy do przodu, powolutku, pomalutku. Mam jedynie nadzieję, że to wszystko w łeb nie weźmie i się nie zawali. Dzisiaj mam zadanie bojowe, bo muszę wyprawkę zrobić, a przynajmniej jej część.
Oby wszystko się udało jak trzeba...
Ok, przyszła paczka dla kotów, czyli zostało mi jakieś pięćdziesiąt złotych. No to byle do wypłaty...

2 komentarze:

  1. To dobrze,że udało Ci się tyle załatwić ;) ! Faktycznie masz farta ;)

    OdpowiedzUsuń