wtorek, 8 maja 2012

Fatalny dzień

Dzisiaj miałam fatalny dzień. Przed czwartą rano obudził mnie ból w lewym boku, ale przeleżałam jeszcze godzinkę, zanim i tak musiałam wstać do pracy. Szybko się wyszykowałam, zaliczając przy okazji zwrot kolacji. Do pracy pojechałam taxi, stwierdziłam że nie dam rady dojść o własnych nogach. Dziewczyny postawiły mnie nieco na nogi buscolizyną i pyralginą. Obstawiałam kolkę nerkową, bo miałam typowe objawy. No cóż, kamyczka się nie doszukano, mimo obecnego zastoju w nerce, oczywiście odesłano do poradni, gdzie na pewno pojawię się... już lecę. Na łeb, na szyję. W każdym razie użyczyłam sobie z apteczki oddziałowej mały zapasik no-spy. Na wszelki wypadek. Co najśmieszniejsze, w nerce kamyczka nie znaleziono, za to sporo w woreczku żółciowym. Masakra jakaś. Mam nadzieję, że kamyczek z nerki postanowi się sam ewakuować. Prędzej niż później, i że nie skończy się to jak ostatnim razem.
Wieczorkiem zrobiłam małe <kilk> i tekst poszedł. Już żałuję. Niby było jeszcze kilka dni, ale wiem, że jutro już bym nie wysłała. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Mąż dzisiaj zawiózł oba laptopy do naprawy, znaczy się mój i swój. Mój mały kalkulatorek jest raczej... nie do odzyskania. Jeszcze się z tym nie pogodziłam. Jakoś sprzęty elektroniczne nie lubią mnie. No nic, jak zwykle, zacznę wszystko od nowa.
Zmęczona jestem i tyle.

1 komentarz:

  1. Witam ;)
    Chciałam poinformować, że na Ocenowej Bibliotece ukazała się ocena Twojego bloga. Mam nadzieję, że moje uwagi Cię nie urażą.
    Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń