wtorek, 1 maja 2012

Ciężka noc

Szykując się wczoraj do pracy miałam nadzieję,  że ludziska poczują majowy weekend i będą trzymać się z dala od szpitala. Nawet po objęciu dyżuru byłam pełna nadziei, bo przez pierwsze dni weekendu nie było wiele przyjęć. Wzięła sobie laptopa, z cichą chęcią poprawienia pracy męża, poczytania Curse of the blood, a może nawet popisania ciągu dalszego swoich historii. Na cichych chęciach się skończyło, bo nawet nie wyciągnęłam laptopa z torebki. Praca chyba mnie lubi i tyle. W każdym razie do rana stale było coś. 
Mniej więcej już odespałam nockę, choć szczerze mówiąc nadal z chęcią walnęłabym się do łóżka pod kocyk. Niestety jakoś nikt nie chce mnie zmienić, a synek rano jak na złość jak skowronek. Mąż też po nocce, więc teraz on śpi.
I już maj. Kurcze ten czas tak mi umyka... dopiero był początek roku, a już jest połowa. Czas leci, a ja mam uczucie, że wciąż stoję w miejscu, ciągle z tymi samymi problemami. Bywa.

10 komentarzy:

  1. No proszę,masz męża.Tego też nie wiedziałam,a dość często zaglądałam na twojego bloga.Czas ucieka,to prawda.
    Nieosiągalna

    OdpowiedzUsuń
  2. Próbowałem coś napisać i wywaliło mnie...
    Agnieszko, chorzy mają to do siebie że nie wybierają terminów, chorują bez żadnego pomysłu... żenada.pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Roman, wiem przecież, było pisanie pół żartem, pół serio. Poza tym między chorym a chorym... bywają różnice.

    OdpowiedzUsuń
  4. To teraz już wiem, skąd u Ciebie medyczna wiedza :) Czy od czasu do czasu mogę się Ciebie o coś spytać, właśnie odnośnie tej dziedziny?:)

    Ostatnio byłam w szpitalu, pierwszy raz w życiu..nie no ok drugi, ale tamten się nie liczy, bo byłam mała i mało pamiętam xD Ale wracając do tego marcowego tego roku muszę przyznać, że wspominam miło pobyt. Pani lekarz była miła, wszystkie pielęgniarki i pan sanitariusz :) I masz racje, chory choremu nie dorówna, różni bywają ;)

    Kkohaku

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ma sprawy, jeśli tylko będę potrafiła odpowiedzieć i pomóc :) pytaj śmiało, kiedy tylko będziesz chciała.

    OdpowiedzUsuń
  6. To chciałam się spytać, ile nosi się gips na zwichnięty nadgarstek? Jeśli w ogóle się nosi? Nie mogłam tego znaleźć na necie. I jak wygląda wizyta z takim uszkodzeniem ciała u lekarza? Pisałam taką scenę, ale mogę ją poprawić jeśli napiszesz mi co i jak :)

    Kkohaku

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeśli chcesz mieć gips, to już zahaczasz o Izbę Przyjęć. Masz zrobione zdjęcie rtg stawu, czy aby nie ma gdzie pęknięcia albo złamania kości. Lekarz sprawdza ruchomość stawu. Gips masz założony na dłoń, nadgarstek i gdzieś do połowy przedramienia. Gips się trzyma około 2 tygodni, przynajmniej ja tak miałam przy zwichnięciu stawu skokowego (kostki). Reszta jeśli chodzi o napisanie sceny to już zależy od sytuacji i wyobraźni.
    Ekspertem to ja niestety nie jestem :), ale mniej więcej tak to jest.
    Poszperałam jednak w necie i wyszło mi kilka ciekawych rzeczy. Wszystko zależy od skomplikowania urazu, czy jest również połączone ze złamaniem, wtedy trzeba nastawić kości, czasami nawet potrzebna jest operacja. http://www.arthros.pl/pl/zwichniecia-nadgarstka.html jeśli chodzi o szczegóły co może być zwichnięte, ale odradzałabym aż takie brnięcie w szczegóły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akcja dzieje się na w Zatoce Meksykańskiej, więc nie wiem jak oni mają tam system przyjmowania pacjentów. Ups, a ja napisałam, że postać nosiła gips przynajmniej 3-4 tygodnie haha!
      W szczegóły się nie wdawałam, bo sama wizyta u lekarza w ogóle nie była opisywana. Postać przewróciła się w łazience i upadła ciężko na prawy bok. Opisywałam tylko urazy, znaczy jak się czuła gdy doszło do zderzenia z podłogą.
      W pierwszej dobie po wypadku człowiek bardzo źle się czuje? A ciągle dokucza mu ból?
      Dzięki za link! :)

      Usuń
  8. Wiesz, to nie jest jakiś tam błąd, wystarczy że doszło do złamania przy tym jakieś kostki i możesz mieć gips nawet 8 tygodni. Nie wiem jak jest w przypadku zwichnięcia nadgarstka, ale gdy skręciłam kostkę (a zdarzało mi się często), bolało jak cholera i się podnieść nie mogłam z ziemi przez dłuższą chwilę. Na nogę średnio nie mogłam stanąć przez jakieś 3-4 dni. Tylko raz dałam sobie zapakować w gips, no ale potem miałam spokój na kilka lat. Po nastawieniu i unieruchomieniu zdecydowanie mniej boli.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja mam domowy bałagan przez malowanie i też nie mogę znaleść na nic czasu. Malec na szczeście już dosypia do 7.30 w weekendy a to już znacznie lepiej niż 5 czy 6 jak bywało kiedyś:)
    A zaległości mam ogromne, więc doskonale cię rozumiem.
    AMO

    OdpowiedzUsuń