poniedziałek, 4 listopada 2013

O matko i córko!

Jestem do niczego! Poczucie chwili, wena, tęsknota, czy jakby to tam zwał, wciąż sprawia, że mam zmiany nastrojów gorsze niż w ciąży, ale to nie o humorach chciałam pisać. Po niemal roku czasu przeczytałam swój tekst, a przynajmniej zaczęłam. I pierwszy raz nie widziałam filmu, lecz słowa, obce, nie swoje. Hip hip hurra! Szkoda, że trwało to aż tyle czasu. Przynajmniej będę mogła wrócić do tego i może, przez duże M, zobaczę błędy, tak jakbym czytała czyjś tekst. Długo się mnie trzymają marzenia, a nie umiem pisać, przynajmniej nie tragicznie, w takcie tzw weny. Może jutro, znów przed duże M albo i większe, bo nie wiem czy duże wystarczy, aby mój zapał się nie ulotnił. Już sama nie wiem, wcześniej mobilizowała mnie myśl, że jednak ktoś to czyta, fakt faktem, nie mam nikogo takiego, kto by bliżej chciał o tym ze mną dyskutować. W każdym razie, zwykle kończy się na chceniu i nic nie robieniu. Tradycyjnie. Zobaczymy jutro jak to będzie. Może mi się nie odechce. Dzisiaj jestem już zbyt zmęczona i jedyne co mi się chce, to spać. I tak chyba zrobię. Spanko przede wszystkim (tak rzecze mój Leń).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz