To zawsze się coś innego znajdzie. Ogólnie mam jakiegoś pecha, bo takiej kumulacji dawno nie miałam. I jak nie lubię chodzić do lekarza, tak tym razem wyjścia nie było. Kolki nerkowej w sumie nie jestem już tam pewna (aczkolwiek niewykluczona), za to na bank potworne zapalenie pęcherza. W życiu takiego nie miałam. W dodatku bonusowo okres, jakże by inaczej. No a jak już z łóżka chciałabym się dźwignąć, no to jeszcze kręgosłup głupi również coś od siebie dorzucił. Oczywiście w tym wszystkim synek solidarnie z mamusią łączy się w bólu gorączkując i nie odstępując jej ani na krok.
Wiem, że marudzę, ale nie lubię chorować, nie lubię brać urlopu na żądanie z tego powodu, albo tym bardziej zwolnienia lekarskiego. Człowiek głupi, ale cóż poradzić. Dzisiaj nocka, dobrze chociaż, że apteczka będzie pod ręką w razie czego. Gorzej, że Młoda sama z synkiem zostanie. Powiedziała, że sobie poradzi... więc nie kombinowałam już z pracą. Zobaczymy, niby w nocy nie ma z nim problemu, bo przesypia, tylko wieczorem jest marudny i już nie bardzo chce syrop na gorączkę pić. No cóż, jakoś to będzie. Teraz śpi, więc idę korzystać z tego. Muszę jeszcze szkolenie napisać, bo zalegam z nim przez to wszystko.
Chorowanie to mała przyjemna rzecz, zwłaszcza jak człowiek ma plany i chciałby się za nie już brać. A tu proszę, ciało odmawia posłuszeństwa i tylko można się irytować.
OdpowiedzUsuńŻyczę szybkiego powrotu do zdrowia i czasu na pisanie :)
Kkohaku
Mam nadzieję,że szybko wyzdrowiejecie oby dwoje ;) W gimnazjum lubiłam chorować,lecz w technikum się to zmieniło bardzo szybko ;)
OdpowiedzUsuńChica Misteriosa (Wbrew zasadom-czyli-moje-zycie)
Zapalenie pęcherza, szczerze Ci współczuję. Miałam raz bardzo silne, gdy jeszcze był remont mieszkania i spaliśmy wszyscy na ziemi. Masakra.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ty i Twój synek szybko wyzdrowiejecie i będziecie korzystać z tej ładnej pogody :)
Mam również nadzieję, że szybko nam przejdzie. Jak na razie oboje na antybiotyku. Solidarność jakaś musi być.
OdpowiedzUsuń