Jest to tekst napisany na konkurs, na portalu Szortal.
Warunki: Limit znaków 5000 ze spacjami, zmiana narracji, temat: Okup.
Tekst nie wyszedł najlepiej, ale uwierzcie, naprawdę ciężko się przestawić z lania wody, na konkretne i zwięzłe pisanie. Muszę jeszcze do tego dojrzeć, ale jestem pewna, że jeszcze nie raz popełnię jakiś szort. Tekst miał posłużyć innym celom, ale po ostatnich "żartach" co poniektórych osób, odechciało mi się. Miłego czytania. Tekst zdobył trzecie miejsce, niestety na cztery możliwe :)Trząsłem się jak osika. Tym razem ja miałem przekazać wiadomość, a Faria nie lubiła złych wieści. Nie zgłosiłem się na ochotnika, wyciągnąłem jedynie krótszą nitkę, pech i tyle. Starałem się trzymać prosto, jednak ciało drżało, a nogi same się uginały. Byłem tchórzem, zawsze unikałem zadań mogących mi zaszkodzić, tym razem nie miałem wyjścia. Nie należałem do osób, które z chęcią zginą za honor, czy inne takie pierdoły. Niestety porządni słudzy zginęli dawno, zostali jedynie tchórze tacy jak ja, losujący między sobą o zaszczyt przekazania wieści Farii. Problem w tym, że nigdy nie wiadomo, czy będzie to dobra, czy ta zła wiadomość. Z przerażeniem zauważyłem na skórzanej oprawie tuby ciemniejsze ślady pozostawione przez pot. Za mniejsze rzeczy ludzie ginęli.
– Dobrze, możesz odejść.
Przeżyłem. Cud. Odwróciłem się, by jak
najszybciej zniknąć z oczu Farii i cieszyć się szczęściem. Tym razem los był
łaskawy.
– Stój. Pójdziesz jednak ze mną.
– Tak, pani – odruchowo odpowiedziałem,
lecz w tym momencie czułem się, jakbym spadał w przepaść. Zapomniałem jak się
oddycha, a zwieracze ledwie powstrzymałem resztkami woli. Jednak los mi nie
sprzyjał. Powoli odwróciłem się, a zaraz potem ukłoniłem głęboko. Szybkim
krokiem poszedłem za Farią, starając się przy tym stąpać jak najciszej i
opanować narastającą panikę. Nie czułem się na siłach aby dziś umierać.
***
– Wypuść mnie! Słyszysz?! – Siria nie
pamiętała już jak długo waliła w kraty, ale ani krzyki, ani hałas, nic nie
wzruszało strażnika. Odkąd wylądowała w tej celi, nie odezwał się ani słowem. Miała
wrażenie, że boi się bardziej niż ona. – Słuchaj, chcesz okupu? Ojciec da
więcej. Naprawdę! Spójrz chociaż na mnie! – wrzasnęła nie widząc żadnej reakcji.
Zrezygnowana opadła na glinianą podłogę. Nie wiedziała co ma zrobić, na co
liczyć, czego się spodziewać. Podejrzewała, że chodzi o okup, ojciec był dość
wpływową i bogatą osobą. Nikt tego nie potwierdził, ale w takim razie po co
obcinaliby jej włosy? Strażnik w niczym nie przypominał ochrony ojca,
dryblasów, których sama się bała. Był chudy, nie szczupły, ale po prostu chudy.
Może była to wina zbyt luźnej kamizelki, która prócz krótkiej przepaski na
biodrach, stanowiła jedyne odzienie. Szczerze mówiąc, wyglądał jak niewolnik niewolnika
ojca, o którym zapominało się jeszcze podczas patrzenia. Miała nadzieję, że uda
się go przekupić.
– Słyszysz mnie?! Mój ojciec da
wszystko, czego zechcesz! Uwolnij mnie! – zawołała, jednak krzyk zagłuszył
zgrzyt przekręcanego klucza w drzwiach.
– Witaj słoneczko.
Nie
widziała twarzy, ale ten głos, słowa... tylko jedna osoba na caluśkim świecie
tak do niej mówiła. Dawno temu.
–
Mama? – spytała niepewnie, ale po chwili krzyknęła: – mamo! Uważaj! Uwięzili
mnie tu i chcą...
–
Okupu? Tak słoneczko, słyszałam co mówiłaś przed chwilą i w pełni się z tym
zgadzam. Ojciec na pewno nie pozwoli cię skrzywdzić.
Siria
patrzyła zupełnie zaskoczona na matkę. Ojciec wiele razy powtarzał, że urodę
odziedziczyła właśnie po niej, smukłą sylwetkę, jasną karnację, ciemny błękit
oczu i głębokie spojrzenie. Jednak teraz widziała, jak wiele dostała po nim.
Matka mimo niezaprzeczalnego piękna, wydawała się być… ostra. Już samo patrzenie
na nią raniło oczy, a jej dotyk z pewnością kaleczył. Jasna skóra niemal
lśniła, a białe włosy upięte gładko w koka jedynie pogłębiały to wrażenie, od
razu przychodziła na myśl Królowa Lodu z bajek, jakie opowiadała jej niania
przed snem. Nie miała nic z delikatności jaką powinna mieć matka.
–
Nie patrz na mnie takim wzrokiem. Słoneczko, nie bierz tego do siebie, to tylko
interesy pomiędzy mną i twoim ojcem.
–
Porwałaś mnie w zamian za okup? – Siria zadrżała słysząc ton głosu matki,
jednak mimo to zadała pytanie. – Dlaczego?
–
Widzisz, twój ojciec ma coś, co należy do mnie. – Faria uniosła przy tym palcem
medalion zawieszony na szyi. - Poznajesz?
–
Ojciec ma taki sam, mówił że to pamiątka po tobie…
–
Zapewne… – Faria urwała dostrzegając kątem oka skradającego się sługę. –
Czego?! – warknęła zirytowana. Opanowała się jednak i odebrała ciemny worek,
trzymany w trzęsących się rękach, z którego kapała ciemna ciecz. Zajrzała do środka,
po czym odrzuciła go z wściekłością na bok. – Widać obie, słoneczko, myliłyśmy
się co do zamiarów twojego ojca – ostatnie słowa wypluła z nienawiścią. – Nie
zamierza spełnić mojego żądania. Musimy zatem przesłać mu kolejną wiadomość,
prawda?
Siria
przytaknęła, przerażona zmianą jaka zaszła w Farii. Czuła, że matka mogłaby
zabić samym wzrokiem.
–
Powiem mu wszystko co chcesz…
–
Zapewne. Dostarczysz mu osobiście wiadomość. I nie bierz tego do siebie. To
tylko interesy. – Faria podeszła do dziewczyny z uśmiechem, który zapewne miał
budzić zaufanie, a wzbudzał jeszcze większe przerażenie, po czym wykonała drobny
gest dłonią, a głowa dziewczyny opadła na podłogę. – Ty! Zaniesiesz ją do Pegra,
razem z tą wiadomością: „Zdobędę medalion za wszelką cenę. Zastanów się, czy
będziesz w stanie ją zapłacić.” Zrozumiałeś?
–
Tak, pani.
–
Dobrze. A ty – wskazała drugiego sługę – posprzątaj tu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz