Lubię gdybać, pozwalać myślom płynąć swobodnie, zwłaszcza jak chodzę do pracy, mam wtedy chwilę dla siebie, gdzie nikt mi nie przeszkadza i mogę przestac skupiać się na życiu codziennym, a po prostu popłynąć, gdzie mnie zaniesie. Co by było gdyby... to pytanie zwykle prowadzi do wielu ciekawych wątków, przynajmniej dla mnie, które szybko rozrastają się do historii, urwanych fragmentów filmów mojej wyobraźni. Ostatnio stwierdziłam, że muszę sobie gdzieć pozapisywać te urywki, chociażby w kilku zdaniach, by nie zapomnieć. Lubię wariacje na temat, np. kolorów i nie tylko.
Dla przykładu - co by było gdyby kolor włosów decydował o hierarchi w społeczeństwie, w świecie, gdzie magia nadal istnieje. Kolor oraz siła barwy włosów decydowałaby o mocy, jaka dana osoba by władała. Im intensywniejsza, tym większa moc, ale i tym samym większa podatność na magię. Im ktoś ma jaśniejsze włosy, tym mniej mocy posiada i tym bardziej jest odporny na działania magii. Co by było, gdyby ktoś urodził się ze specyficznym darem, naturalna możliwością zmiany barwy włosów?
Inna historia byłaby, gdyby z kolei o statucie w społeczeństwie i przydatności decydowała barwa kryształu, przyznawanemu zaraz po urodzeniu. Co by było, gdyby ktoś nie był w stanie zaakceptować takiego kryształu, gdyby żadna z barw nie odpowiadala naturze osobnika?
Albo, gdyby o wszystkim decydował kolor skóry, zwłaszcza, gdyby było się wybrańcem i miało stać się awatarem boga? Co wtedy, gdy podczas rytuału przybycia, bóg się nie pojawił, blokując jednocześnie możliwość przybycia innych bogów, od odwiedziń których zależy istnienie świata.
Z innej beczki, co by było gdyby o wszystkim decydowała barwa upierzenia. Biały kruk w świecie czerni, nie wróżyłby zapewnie niczego dobrego. Co nieznane, zawsze budzi strach większości.
A jeśli w świecie, gdy każdy rodzi się z wieloma życiami, przychodzi na swiat ktoś, obdarzony tylko jednym życiem? Jest jak kaleka, chromy, o którego zawsze trzeba się troszczyć. Każdy w życiu ma cel, nawet nie jeden. Jak odnaleźć cel życia, gdy ma się zaledwie jedno życie?
A gdyby każdy, kto przychodzi na świat, miał bliźniaczą duszę? Gdzieś tam, nie wiadomo dokładniej gdzie, istaniłby bliźniak, związany niewyjaśnionymi więzami. Śmierć jednej osoby, zabiera także drugą, choroba odbija się zarówno na jednym jak i drugim, czasami można wyczuć emocje jakie targają bliźniaczą duszą. A co jeśli nie ma się tej więzi? Co jeśli nagle zaczynają ludzie umierać, bez przyczyny?
Różne historie się po głowie pałętają, czasami nie dają spokoju przez dłuższy czas, nawiedzają nocą, w snach, a czasami na jawie. Ale co za przyjemność odlecieć tak na chwilę i obejrzeć własny film, z własnych marzeń. Żałuję jedynie, że nie mam na tyle samozaparcia, by choćby dla siebie, to wszystko spisać. Wiem jednak, że przyjdzie i taki czas, kiedy ruszę tyłeczek, posadzę gdzie trzeba, a paluszki pójdą w ruch. I będzie się działo :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz