Ehh... to co dobre szybko się kończy. Urlop niestety też. Nie wiele go było, bo tylko tydzień, ale i tak cieszę się, że mogłam wyjechać. Z siostrą obie pociągające, wspominałyśmy smarkate lata. Na szczęście szybko nam przeszło. Troszkę się podładowałam, nadrobiłam nieco zaległości, choć nie wszystkie. Mam jednak nadzieję, że po powrocie do domu nie osiądę na leniu jak zwykle, a wezmę się bardziej do roboty. Zwłaszcza, że mężu niebawem wraca. Potem znów będzie okres, zanim wszystko wróci na swoje miejsce. Nadal mam ogrom złudzeń, co do wiadomej sprawy, i za cholerę nie mogę się ich pozbyć. Cóż zrobić. W poniedziałek powrót, a we wtorek do pracy... już mnie serce boli na samą myśl o tym. Wszystko co dobre szybko się kończy...
Witam wlasnie jestem na tym samym etapie powrotu do rzeczywistosci po wspanaialych wakacjach,czekamy na nie tak strasznie dlugo a mijaja jak blyskawica i znow do nastepnych tak dlugo!!!!wazne,ze minely cudownie,wspaniale jak dla mnie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zycze milego powrotu do codziennosci
Masz rację, dobre chwile mijają zdecydowanie zbyt szybko.
UsuńJak po pierwszym pourlopowym tygodniu? Mam nadzieję, że w pracy jednak też Ci się zdarzają miłe chwile...
OdpowiedzUsuńJasne, bywa wesoło, choć przeważnie jest to taki czarny humor. Ale byle do końca roku, do nowego kontraktu.
Usuń