Ocena bloga : Początek nieśmiertelności
No to następny blog z kolejki. Jak
zwykle, nie po kolei. Autorów dłuższych tekstów już nie będę przepraszać.
Czekacie sobie grzecznie, aż sobie poczytam do końca.
Na wstępie zaznaczę – Katerina, musisz koniecznie zadbać o
estetykę tekstu, czyli akapity, justowanie, czytelna czcionka, poprawny zapis dialogów, itp. Pomijam
wygląd bloga, bo cóż się będę nad tym rozwodzić. Gusta są różne, a nie po to
się do mnie zgłosiłaś, bym omawiała kolorystykę bloga. Zatem lecę czytać. Mimo,
że ogólnie lubię czytać o wampirach, nie jestem fanką popularnych seriali i
filmów. Nie będę się więc czepiać kanonu, bo się nie znam.
W pierwszym dialogu poprawiłam dywizy na
pauzy, stosuj je do dialogów. Tu masz małe wskazówki (link i link ).
Przeczytałam całość, choć uwierz mi, nie chciało mi się. Po pierwszych rozdziałach wiedziałam już jak będzie to dalej leciało. Poza tym zaznaczanie tych samych błędów jest nużące i przyznam się, że pewnie co nieco przeoczyłam. No ale nie chodziło przecież o doskonałą betę tekstu. Błędów logicznych też jest sporo, ale bardziej śmieszą w sumie... to tak powstałe z naiwności i niedojrzałości chyba. Zbytnio się wzorowałaś na filmie, bo streszczenie wyszło. W wampirzym tempie...
W pierwszym rozdziale od razu widać, że jest to opowiadanie na podstawie konkretnego filmu. Na siłę starasz się wpoić czytelnikowi, jaki to Damon jest okrutny, jak gardzi ludźmi, ale nie wiedzieć czemu, stale mam wrażenie, że później będzie najlepszym kochankiem na świecie... kiedyś tam, albo będzie okrutny w ten uwodzicielski sposób, który istnieje chyba tylko w filmach. Rozdział jest… płytki, mam na myśli opisy, bo dialogów przecież brak. Ogólnie mam takie wrażenia po przeczytaniu rozdziału: jedzie sobie wampir wypasionym autem, nagle na ulicy stoi elegancki autostopowicz, na pustkowiu… już samo słowo elegancki i autostopowicz kłują mnie po oczach, są bardzo sprzeczne ze sobą. Gdybyś napisała, że przy drodze stał młody chłopak, niecierpliwie drepczący w miejscu, po którym widać było, że się spieszy, a gdzieś w tyle za nim nieruchome auto… trzymałoby się to jakiejś logiki, a tak…. Jest jak jest. Dalej, wampirek sobie podjadł, po czym okradł biedaka postanawiając porzucić go na jakimś odludziu. Zatrzymał się przy niedużym lesie, w którym rosły akurat dęby, buki, sosny… włączył super siłę i pognał przez ten nieduży las, spotykając po drodze zakochaną parę, która nawet nie zwróciła na niego uwagi. On natomiast przypomniał sobie o dawnej ukochanej, która sto lat temu złamała mu serce. Po krótkiej wewnętrznej walce, stwierdza, że jednak nic nie czuje, bo tamta miłość uległa już przedawnieniu. W końcu dociera na odludne miejsce, znajduje jedno powalone drzewo, po czym wrzuca truchło w krzaki, przy okazji następuje krótka refleksja, że wtedy niczym się nie przejmował. Zatem wiemy, że będą znaczne zmiany w charakterze, zwłaszcza że uwielbiał kobiety.
W pierwszym rozdziale od razu widać, że jest to opowiadanie na podstawie konkretnego filmu. Na siłę starasz się wpoić czytelnikowi, jaki to Damon jest okrutny, jak gardzi ludźmi, ale nie wiedzieć czemu, stale mam wrażenie, że później będzie najlepszym kochankiem na świecie... kiedyś tam, albo będzie okrutny w ten uwodzicielski sposób, który istnieje chyba tylko w filmach. Rozdział jest… płytki, mam na myśli opisy, bo dialogów przecież brak. Ogólnie mam takie wrażenia po przeczytaniu rozdziału: jedzie sobie wampir wypasionym autem, nagle na ulicy stoi elegancki autostopowicz, na pustkowiu… już samo słowo elegancki i autostopowicz kłują mnie po oczach, są bardzo sprzeczne ze sobą. Gdybyś napisała, że przy drodze stał młody chłopak, niecierpliwie drepczący w miejscu, po którym widać było, że się spieszy, a gdzieś w tyle za nim nieruchome auto… trzymałoby się to jakiejś logiki, a tak…. Jest jak jest. Dalej, wampirek sobie podjadł, po czym okradł biedaka postanawiając porzucić go na jakimś odludziu. Zatrzymał się przy niedużym lesie, w którym rosły akurat dęby, buki, sosny… włączył super siłę i pognał przez ten nieduży las, spotykając po drodze zakochaną parę, która nawet nie zwróciła na niego uwagi. On natomiast przypomniał sobie o dawnej ukochanej, która sto lat temu złamała mu serce. Po krótkiej wewnętrznej walce, stwierdza, że jednak nic nie czuje, bo tamta miłość uległa już przedawnieniu. W końcu dociera na odludne miejsce, znajduje jedno powalone drzewo, po czym wrzuca truchło w krzaki, przy okazji następuje krótka refleksja, że wtedy niczym się nie przejmował. Zatem wiemy, że będą znaczne zmiany w charakterze, zwłaszcza że uwielbiał kobiety.
Nie wiem od czego zacząć, jeśli chodzi o
rozdział drugi. Poziom jest ten sam. Galopujesz z informacjami, jakby goniło
Cię stado wilków, ale po kolei. Zdaję sobie sprawę, że w Stanach system
edukacji jest nieco inny niż w Polsce, ale uwierz mi, rzadko się zdarza, że
siedemnastolatek jest na tyle dorosły i samodzielny, aby żyć na własną rękę.
Bynajmniej, takie swawolne czasy, bo tak to właśnie wygląda, gdy nie trzeba się
uczyć, a rodzice opłacają wszystko, a Eve musi zarobić jedynie na kosmetyki i
inne ważne rzeczy, zapewne ciuchy i biżuterię. Widać, że nie bardzo wiesz jak
to jest z pracą, zarabianiem, płaceniem za rachunki itp. Być może w Stanach
jest inaczej, ale u nas prócz czynszu jest jeszcze parę innych rzeczy do
zapłacenia. Nic za darmo. Następna sprawa tyczy wtrąceń w nawiasach, źle to
wygląda i nie stosuj takiego zabiegu. Szukanie pracy – dziewczę ma farta, od
razu trafia na ogłoszenie i niemal natychmiast zostaje przyjęta, warunkiem było
chyba pokazanie się w lokalu, bo nic innego Eve nie musiała zrobić, by tą pracę
dostać, wzmianka o krótkiej rozmowie kompletnie nic mi nie mówi. Z
rzeczywistością nie ma to nic wspólnego, niestety, a tłumaczenie, że to fikcja
literacka… nie jest tłumaczeniem. Wszystko musi się opierać na logice i
realności, nawet najbardziej wymyślone rzeczy. Od tego są opisy, gdzie można
wszystko wyjaśnić, nie spiesząc się. Opis baru jest sztuczny, a opis nieziemsko
przystojnego mężczyzny, w dodatku upadłego anioła, powalił mnie na kolana. Nie
chodzi mi o to, że źle go opisałaś, ale jak. Podajesz informacje jak w
podręczniku. Czytelnik musi mieć chwilę na nabranie oddechu zwłaszcza, że póki
co nic się nie dzieje aż tak istotnego.
W rozdziale trzecim również galopujesz
na złamanie karku, mimo że wszystko dzieje się w jednym pokoju. Damon wciąż
myśli o tym, co zrobi Eve jak ją złapie, ma farta bo zaraz znajduje jej
ogłoszenie w gazecie i od razu rozpoznaje ją przez telefon. Skąd wie, że to
ona, pojęcia nie mam, pewnie wampirzy zmysł jakiś. Oczywiści wcześniej zdążył
się najeść biednym chłopcem od gazet, którego zakopał w ogródku. Na pewno nikt
z sąsiadów nie zauważył, że chłopak szedł do następnego domu, i nikt nie
przyjdzie się zapytać o zaginione dziecko. Na pewno też umyta dokładnie
podłoga, ludzkim sposobem, wszystko ukryje. Damon nie przejmuje się tym, że na
pewno ktoś będzie szukał chłopaka i pierwsze co zrobi to odwiedzi po kolei
domy, zwłaszcza że to małe (sic!) miasteczko, w którym wszyscy się zapewne
znają. Dziewczyno, musisz myśleć o tym co piszesz, a nie tylko kopiować film.
Jak do tej pory wszystko wydaje się być napisanymi scenami z obejrzanego filmu.
Ogólnie w całym tekście panuje straszna
zaimkoza. Tempo padania informacji jest jak już pisałam, galopujące. Nie będę
rozpisywała się nad pozostałymi rozdziałami, bo są utrzymane w podobnym stylu.
Uwagi dostaniesz w tekście przesłanym mailem (wyślę po skomentowaniu oceny). Po
przeczytaniu całości nadal nie rozumiem postępowania Damona, który wbrew temu
co piszesz, jest strasznie bezmyślny. Pomyśl, czy tak postępuje ktoś, kto na
zimno planuje morderstwa? Poza tym, że porusza się nazbyt często w wampirzym tempie od czasu do czasu zwalniając do ludzkiego tempa, to non stop porzuca ciała w krzakach, w które nikt nie zagląda w tak małym miasteczku. Jedynie dzieciaka zakopał. Bardzo przeskakujesz, zaczynasz jakiś wątek, a potem
pobieżnie go kończysz, opisując jedynie po łebkach. Zapewne dlatego ciągle ma
się wrażenie, że akcja leci na łeb na szyję, mimo że nic się w sumie nie dzieje.
Damon słusznie zauważył, wszystko ma podane na tacy. Gdybym była na jego
miejscu, również byłabym znudzona, śmiertelnie.
Błędów robisz dużo, choć głównie są to
powtórzenia, zwłaszcza zaimków. Błędów logicznych też jest sporo, ale o tym w
tekście. Interpunkcji nie poprawiałam, sama mam z nią problemy, więc się nie czepiam.
Powiem Ci szczerze, nie podobało mi się, było to jak przepisanie scen z filmu, z pominięciem logiki (czyli zostały same efekty specjalne w filmach), napisane w wampirzym tempie (tego zwrotu zdecydowanie nadużywasz). Zrób coś dla siebie i porzuć pisanie fan fiku. Zlituj się dla samej siebie i nie marnuj czasu. Zacznij pisać coś wyłącznie swojego, nie opartego na czyimś pomyśle. Nie wierzę, że byś nie potrafiła, bo ogólnie piszesz dużo. Gdybyś pisała coś swojego, na czym się znasz, z czym dobrze się czujesz, byłoby o niebo lepiej. Zaimki da się wyleczyć, interpunkcję też, a błędów logicznych byłoby mniej. Nie miałoby się też wrażenie, że czyta się streszczenie kiepskiego filmu. Na pewno stać Cię na więcej niż durny fan fik. Musisz myśleć co piszesz i jak piszesz. Przedstaw bohaterów tak, aby czytający poczuł, że stoi obok nich, że są jak żywi, a nie jak sztuczna, głupiutka i naiwna Eve, czy Miranda – naiwne dziewczę zachowujące się jak dziwka. Żaden z Twoich bohaterów nie jest stały, zmieniają się częściej niż wiatr zawieje. Nawet Damon, który miał być bezlitosnym wampirem, a tak naprawdę jest zepsutym dzieciakiem, któremu wydaje się, że wszystko mu wolno. Wszystko mają podane na tacy, wiedzą wszystko, zachowują się irracjonalnie. Ostatnie rozdziały są nieco lepsze, zaczęłaś troszkę myśleć, jednak jest to za mało, aby mnie przekonać do tekstu. Widać jednak po nich, że jak być chciała, mogłabyś dać znacznie więcej z siebie.
Powiem Ci szczerze, nie podobało mi się, było to jak przepisanie scen z filmu, z pominięciem logiki (czyli zostały same efekty specjalne w filmach), napisane w wampirzym tempie (tego zwrotu zdecydowanie nadużywasz). Zrób coś dla siebie i porzuć pisanie fan fiku. Zlituj się dla samej siebie i nie marnuj czasu. Zacznij pisać coś wyłącznie swojego, nie opartego na czyimś pomyśle. Nie wierzę, że byś nie potrafiła, bo ogólnie piszesz dużo. Gdybyś pisała coś swojego, na czym się znasz, z czym dobrze się czujesz, byłoby o niebo lepiej. Zaimki da się wyleczyć, interpunkcję też, a błędów logicznych byłoby mniej. Nie miałoby się też wrażenie, że czyta się streszczenie kiepskiego filmu. Na pewno stać Cię na więcej niż durny fan fik. Musisz myśleć co piszesz i jak piszesz. Przedstaw bohaterów tak, aby czytający poczuł, że stoi obok nich, że są jak żywi, a nie jak sztuczna, głupiutka i naiwna Eve, czy Miranda – naiwne dziewczę zachowujące się jak dziwka. Żaden z Twoich bohaterów nie jest stały, zmieniają się częściej niż wiatr zawieje. Nawet Damon, który miał być bezlitosnym wampirem, a tak naprawdę jest zepsutym dzieciakiem, któremu wydaje się, że wszystko mu wolno. Wszystko mają podane na tacy, wiedzą wszystko, zachowują się irracjonalnie. Ostatnie rozdziały są nieco lepsze, zaczęłaś troszkę myśleć, jednak jest to za mało, aby mnie przekonać do tekstu. Widać jednak po nich, że jak być chciała, mogłabyś dać znacznie więcej z siebie.
Ogólnie jest źle i tyle. Zacznij pisać
coś swojego, jeśli tak zrobisz, będziesz mogła liczyć na moją pomoc. Nie sil się na coś dorosłego, skoro nie wiesz wszystkiego, nie doświadczyłaś tego. Czasami wyobraźnia nie jest w stanie wszystkiego zrekompensować. Pisz o tym co znasz, wpleć w to nawet wampiry... albo cokolwiek innego, ale na swoim poziomie. Z chęcią bym coś takiego przeczytała.
Nie wiem, czy wszystko ujęłam, jeśli będziesz mieć jakieś pytania, wal śmiało, odpowiem na wszystkie. Nie rezygnuj z pisania i nie załamuj się nieprzyjemną oceną. Już kilka osób tu pokazało, że jeśli chcą, potrafią osiągnąć znacznie więcej niż im się wydaje. Potrzebują jedynie małego kopniaka w tyłek.
Nie wiem, czy wszystko ujęłam, jeśli będziesz mieć jakieś pytania, wal śmiało, odpowiem na wszystkie. Nie rezygnuj z pisania i nie załamuj się nieprzyjemną oceną. Już kilka osób tu pokazało, że jeśli chcą, potrafią osiągnąć znacznie więcej niż im się wydaje. Potrzebują jedynie małego kopniaka w tyłek.
Dziękuję za ocenę. Czekam na maila. Postaram się zastosować do Twoich rad.
OdpowiedzUsuńMail wysłany, zapraszam zatem do dyskusji, o ile będziesz chciała.
UsuńSzeroka lista nie jest dodatkiem do szablonu, który jest całkowicie mojego autorstwa. ^^ Więcej na tej stronie http://bloggerstop.net/2009/01/drop-down-menu-widget-for.html?showComment=1338906008921#c8858053183089418335 :) Ja tylko sprawiłam, że jest trochę bardziej przystosowany do szerokości szablonu ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że obecny szablon ci się podoba :D Pozdrawiam ciepło ^^
Dziękuję za informację.Przyda mi się na któryś z następnych szablonów. Zazdroszczę zatem talentu do grafiki, ja niestety nie ogarniam tego.
UsuńO właśnie, bo też zauważyłam: a jak dostosowałaś szerokość, aby pasowała do szerokości bloga? Bo próbowałam kilka razy, jednak z moją mniej niż podstawową wiedzą o html-u wolałam nie grzebać za bardzo, coby nie skopać wszystkiego, a te najprostsze próby nie wyszły. ^^
UsuńWysłałam ci e-mail z kodem, coby Zozali-san za zaśmiecać bloga, Chiyo-san.
UsuńZozali-san, gdybym miała talent graficzny, to szablon wyglądałby o niebo lepiej ^^
Łojeny, Zozali, zmieniasz te szablony jak rękawiczki! Co wchodzę, to coś nowego widzę. :o
OdpowiedzUsuńA bo nie wiem,na co się mam zdecydować. Poza tym poprawia mi to humor,coś jak wizyta u fryzjera. U fryzjera niestety już byłam, i krócej to chyba na łyso tylko się da :) Więc tylko blog mi pozostaje...
UsuńZozali, mam do Ciebie dwie sprawy. Po pierwsze, chciałabym dać znać, że "Musivum", które do Ciebie zgłosiłam, żyje i jest zainteresowane oceną, chociaż ma pewne opóźnienia w opublikowaniu najnowszego rozdziału (wprawdzie nie zaznaczałaś nigdzie "daty granicznej najnowszego postu", ale wolę uprzedzić na wszelki wypadek).
OdpowiedzUsuńPo drugie: masz ciągle takie ładne szablony, robisz je sama czy zamawiasz? Mogłabyś polecić jakąś dobrą szablonistkę?
Pozdrawiam,
Ome (ze świeżo założonego prywatnego klonta na Blogspocie)
Nie mam takiego kryterium odnośnie terminów publikacji rozdziałów, czy zmian szablonów, czy innych rzeczy, chyba że tyczy się to treści.
UsuńCo do szablonów, ja tylko obrazki zmieniam w nagłówku i dopasowuję kolory, nic poza tym. Nie umiem robić gotowych szablonów, nad czym ubolewam niezmiernie. Musivum przeczytam, nie martw się, może pójdzie mi to szybciej, jak mi się w domu nieco sytuacja uspokoi i wyklaruje.
To dobrze, w takim razie czekam ze spokojem :) Wiadomo, nie zawsze da się ocenić (ani napisać czegoś) na pstryknięcie.
UsuńWobec tego muszę jeszcze sama pogimnastykować się z szablonem lub poszukać kogoś, kto byłby w stanie wyczarować moją wizję szablonu. Dzięki :)
Próbowałam wstawiać gotowe szablony, ale jakoś mnie nie satysfakcjonowały. Więcej frajdy daje mi zabawa z ustawieniami szablonu, gdzie dopasowuję wszystko sama, niewiele się przy tym wysilając. Jak mówiłam, wstawiam w nagłówek obrazek i daję dostosuj szablon. Poprawiam szerokość, a potem w zaawansowanych kolory tła i czcionki itp.
UsuńBędę musiała też spróbować :) Wybacz, że Ci jeszcze pozawracam głowę, ale zdradź mi, bo sama nie mogę tego namierzyć nigdzie w oknie postu: jak robisz wcięcie tekstu "czytaj dalej"? Znalazłam wprawdzie okienko "wstaw zwijanie tekstu", ale poza otwarciem tego "zwijania" nie mogę znaleźć zamknięcia.
UsuńKlikasz tylko to okienko w miejscu, gdzie chcesz zacząć zwijać tekst. Nic więcej nie trzeba. Możesz męczyć mnie do bólu, pomogę na ile będę umiała.
UsuńRzeczywiście, działa! Zmyliło mnie widocznie to, że podgląd pokazywał już rozwiniętą formę, a na LiveJournalu jestem przyzwyczajona do tego, że na początek i koniec zwinięcia tekstu są osobne komendy. Dziękuję Ci bardzo :)
UsuńGdy się trochę poogarniam na Blogspocie, zawitam sobie do Ciebie na spokojnie :)