piątek, 5 czerwca 2015

Modlitwa

Ostatnio podkradłam mężowi książkę pt."7 nawyków skutecznego działania". Książka jest bardzo fajnie i ciekawie napisana, można wiele się z niej nauczyć. Fakt, jestem na początku dopiero, ale i tak jestem pod wrażeniem. W każdym razie przytoczona była tam modlitwa o pogodę ducha:

Boże, użycz mi pogody ducha,
Abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
Odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić, 
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.

Żyjąc w teraźniejszości,
Ciesząc się bieżącą chwilą,
Przyjmując przeciwności jako drogę do pokoju,
Biorąc ten grzeszny świat takim, jaki jest - jak to czynił Jezus,
A nie takim, jaki chciałbym mieć, 
Ufając, że On uczyni wszystko dobrym, jeżeli poddam się Jego woli.
I że mogę być szczęśliwy, w pewnym stopniu już w tym życiu,
A w pełni razem z Nim w wieczności.


Dla mnie istotna jest głównie pierwsza część, bo tym na codzień chyba każdy się powienien kierować. No i mnie natchnęło, że tak powiem... czasami niewiele mi trzeba, naprawdę. Poszukałam innych modlitw, które by mnie urzekły. I tak oto fragment modlitwy do św. Rity:


Pozwól mi wierzyć, że żyję w świecie, któremu sama nadaję znaczenie.
Pozwól mi być silną, aby umieć żyć ze swoją bezsilnością i naiwnością. 
Pozwól mi nie tracić energii na podtrzymywanie iluzji. 
Pozwól mi być, kim jestem i robić, co robię. 
Pozwól mi wziąć za to odpowiedzialność. 
Pozwól mi być dobrą. 
Pozwól mi wierzyć. 
Mieć nadzieję. 
Kochać.


Te modlitwy mają znaczenie dla mnie, dlatego że pobudzają do samodzielnego działania. Dają siłę, by przyjmować każdy kolejny dzień, jaki jest. Dają siłę, by się mierzyć z problemami, a nie uciekać od nich. 
Kiedyś pewnie byłam lepszą katoliczką czy wierzącą, niż jestem teraz. Nie, żebym nie odczuwała obecności Boga, jest w każdym kolejnym dniu, bez niego już dawno bym się poddała. Przeglądałam teraz różne modlitwy... w większości z nich prosi się o pomoc, o danie czegoś bezpośrednio lub zabranie. Z doświadczenia wiem, że to tak nie działa, bo nie otrzymuję się tego, co się prosi, nie bezpośrednio. Widzę też to każdego dnia, jaki spędzam na oddziale. Życie jest jakie jest, a los niesie nam wiele nieprzewidzianych okoliczności. Czasami, aby z nimi sobie poradzić, trzeba mieć odpowiednie podejście do życia. Mi nie zawsze wychodzi wszystko od razu, z tym moim pesymistyczno-optymistycznym podejściem. Ale dni szybko pędzą do przodu, a ja wiem, że będzie lepiej, kiedyś na pewno.
Chaotycznie wyszło... jak zawsze zresztą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz