Sierotka Marysia wróciła, po niemal tygodniu nieobecności. Jak zwykle spełniło się to, czego się obawiałam. Znów miałam atak kolki nerkowej i tym razem nie bardzo byłam w stanie się opierać przed przyjęciem na oddział. W każdym razie poleżałam sobie niemal tydzień. Dzisiaj powrót do domu, od jutra kontrola kreatyniny, która nadal jest wysoka, a za dwa tygodnie ponowne rozbijanie kamyczka. Do niedzieli wolne, a potem się pożyje.
Wybaczcie zaległości, nadrobię może jutro... jak mnie leń nie ogarnie.
Tymczasem idę oglądać X-mena.
Zdrowiej kochana, bo smutno bez Ciebie:)AMO
OdpowiedzUsuń