Na szczęście ten pechowy październik się już kończy. Mam go serdecznie dość. Nie dość, że miałam stresa wielkiego, gdy na raz pochorował się synek i Młoda, to jeszcze w ten weekend znów w gości przyjechała kolka nerkowa. A ja sama w domu z synkiem. Na szczęście do pełnej desperacji nie doszło i sąsiad cudem oddzwonił na mój telefon o pierwszej w nocy i zawiózł mnie na Izbę Przyjęć. Pomogło niewiele i rano znów musiałam po prośbie dzwonić. Tym razem poszłam do koleżanek po ratunek, nie uśmiechało nijak mi się kłaść na oddział. Może to głupie, bo o zdrowie dbać trzeba, ale lekarka wprost mi powiedziała, że tylko miałabym kroplówki p/bólowe i antybiotyk. Gdybym była jeszcze w domu sama, to bym się może nie zastanawiała, jednak zostawić trzylatka pod opieką siedemnastolatki... która czasami ma jeszcze siano w głowie, to już inna inszość.
Na szczęście mężu dzisiaj w nocy powrócił, więc w razie czego mogę sobie pozwolić na leżenie w szpitalu. Póki co jestem na p/bólowych i rozkurczających. Zobaczymy jak się sprawy potoczą.
Mam nadzieję, że listopad będzie już spokojniejszy, przynajmniej pod względem chorób. Pożyjemy, zobaczymy.
Zaległości nadrobię w tzw. międzyczasie... gdzieś, kiedyś. Na razie staram się przemówić do moich nerek, by sobie odpuściły i dały mi święty spokój.
Faktycznie - nie dziwię się,że masz dość,ponieważ trochę kłopotów Ci przyszło.Mam nadzieję,że szybko Ci przejdzie.Życzę zdrowia i spokoju.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
PS zmieniłam adres bloga,ponieważ na tamtym nie można było dodawać bloga ;/
PS znowu przepraszam
http://pamietnik-pani-elektryk.blogspot.com/
Zdrówka życzę:)I oby listopad był o wiele lepszy pod każdym względem:)Buziaki:)AMO
OdpowiedzUsuńZapraszam do zabawy na swoim blogu.
OdpowiedzUsuńhttp://pamietnik-pani-elektryk.blogspot.com/2012/11/zabawa.html