wtorek, 5 sierpnia 2025

Odwaga i asertywność

 Odwaga, to ciągle coś z czym się mierzę, czego się uczę, a raczej uczę się nie bać i wyrażać głośno swoje opinie. Mam na myśli komentowanie/udzielanie rad odnośnie leczenia ran w na grupie fb, w której jestem. Powoli zaczynam się udzielać. Generalnie nie lubię pisać komentarzy, bo zwykle na fb i generalnie mediach społecznościowych jest łatwo o tzw. gównoburzę. Ludzie zwykle nie czytają ze zrozumieniem i jest męczące tłumaczenie raz po raz tego samego. 

Tego samego tyczy asertywność - tego nadal muszę się uczyć. Jedno z drugim jest powiązane. I naprawdę bywa ciężko, zwłaszcza w środowisku pracy, gdzie nie można wprost wytknąć błędu, trzeba jakoś naokoło, gdzie łatwo o nieporozumienia, a potem ciężko naprawić sytuację. Staram się robić swoje i być uparta tam gdzie powinnam być. Jak łatwo być/pracować tylko na minimum i nie przejmować się tym? Nie wiem, ja nie potrafię i irytuje mnie to. A jednocześnie zazdroszczę. Zero presji, odpowiedzialności, luz... Irytuje mnie to. Jestem pielęgniarką. Staram się być taką pielęgniarką, jaką bym chciała mieć do opieki nad sobą, gdy będę tego potrzebować. Naprawdę czasami boję się tego, że będą mną zajmować się osoby, które tak naprawdę mają w dupie moje zdrowie i życie, które przyszły tylko zrobić swoje minimum i tyle. 

Mam nadzieję, że wytrwam. 

Wysłałam wniosek do NIFS dzisiaj o członkostwo. Zobaczymy. Uważam, że póki pracuję w Norwegii powinnam wykorzystać wszystkie możliwości jakie tu mam. 

czwartek, 10 lipca 2025

Satysfakcja

 I już dwa tygodnie po przeprowadzce. Jest super, w końcu mogłam się wyciszyć, zwłaszcza od pracy. To naprawdę duża różnica. 

Droga do pracy? 15 minut autem, cały czas prosto, luzik. 

A gdzie satysfakcja? Ano po całej tej aferze z zastosowaniem Prontosanu i skargi na mnie... okazuje się, że było to nieporozumienie. Kto by pomyślał, nieporozumienie. W każdym razie, ja nalegam by odkręcić to w ten sam sposób, w którym to nieporozumienie zaszło. Drogą służbową. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Pomimo całego stresu związanego z tą sytuacją, pozostała satysfakcja. Satysfakcja, że się nie poddałam, że się nie wycofałam z tego co robię, ani nie dałam się zastraszyć. Współczuję trochę lekarzowi, bo jednak musi zatwierdzać wszystkie procedury jakie ja napiszę i pisemnie się do tego odnieść, a raporty krótkie nie są. Poza tym teraz to on musi zacząć odkręcanie tego nieporozumienia, zwłaszcza że pacjentka naciska, że nie chce nowych pielęgniarek, tylko te z doświadczeniem i przeszkoleniem - czyli zostaje 4 osoby, beze mnie 3. A pacjentka naciska, bym to ja prowadziła ranę.  Śmieszy mnie cała ta sytuacja, zupełnie niepotrzebne nieporozumienie. Ale tak się kończy wydawanie poleceń/skarg w stylu: nie, bo nie. A Norwegowie nie lubią bardzo konfrontacji, oj nie lubią.


niedziela, 29 czerwca 2025

Takie tam... różności

 Trochę się wydarzyło w tym tygodniu i przyznam, że był to stresujący tydzień dla mnie. W poniedziałek dowiedziałam się, że oddziałowa, a raczej jej zastępczyni (bo oddziałowa, w sumie też tymczasowa, pojechała na urlop) wysłała skargę na mnie za nie stosowanie się do procedur ze szpitala. Długa historia, podsumowując krótko - lepiej dostać sepsy niż jej zapobiegać. Z racji, że na oddziale pracują praktycznie same pielęgniarki, mam się nie zajmować akurat tą pacjentką. Konsekwencje? - procedura i tak pozostała taka, jaką wprowadziłam, bo w sumie się da, dlaczego by nie? Jeśli to nie szkodzi pacjentowi? Bo przecież Prontosan jest dużo gorszy od soli fizjologicznej, zwłaszcza na Pseudomonas i może bardzo zaszkodzić. Ale mniejsza z tym. 

Przeprowadzam się, po raz kolejny. I znów mam stresa, bo będę musiała jeździć autem, manualem. I jeszcze się sama na to zgodziłam. Trochę żałuję, ale trzeba wychodzić ze stresy komfortu i nabrać praktyki w jeżdżeniu autem. Inaczej nie da się tego przeskoczyć. Prawdopodobnie przeprowadzę się dzisiaj. Zobaczymy jak będzie.

Ostatnio zaczęłam też więcej korzystać z AI, okazało się to pomocne w nauce języka angielskiego i szukaniu informacji odnośnie leczenia ran, a także tłumaczenia wszystkiego na norweski i angielski. 

Ale, żeby nie było, pozwoliłam sobie również na nieco przyjemności i ucieczkę w marzenia. 


Tu właśnie widać mój wymarzony pokój. Piękny, prawda? Książki, przestrzeń i przepiękny widok w tle. 


A tak właśnie chciałabym spędzać wieczory, na tarasie z książką. Marzenia... I tam właśnie byłam po stresującym tygodniu.


wtorek, 17 czerwca 2025

To co zwykle

 Przejrzałam wpisy z ostatnich lat. Generalnie przewija się temat o zmianach, planach, odłożonych planach, marzeniach, zwłaszcza tych niezrealizowanych. Wpisów przez ostatnie dziesięć lat było niewiele. Gdy tak naprawdę dzień mija za dniem, niemal każdy taki sam... to w sumie nie bardzo jest o czym pisać. A ja z kolei nie lubię opisywać aż tak konkretnie i dosłownie mijanych dni, tego co robiłam ja, co robiła moja rodzina itp. Ale nie o tym miałam pisać. 

Nie mogę powiedzieć, że zapomniałam całkiem o tym etapie w moim życiu, w którym pisałam. A raczej uciekałam w inne światy, żyłam w nich. Nadal uciekam, ale skupiam się bardziej na czytaniu o nich. W pisaniu nie byłam najlepsza, nie najgorsza, ale zapewne sporo brakowało. 

Przeleciałam wzrokiem dzisiaj kilka tekstów. Wpisy sprzed 10 lat. Jednak wystarczyło przeczytać kilka wersów, a historie odżyły jak nowe. Nadal są ze mną. 

Ostatnio uczę się korzystać z chatGTP. Z ciekawość wrzuciłam jeden z tekstów i jestem bardzo, ale to bardzo zaskoczona. Wrzuciłam tekst "Skrzydła". Tak ocenił mnie chatGTP:

"Masz bardzo mocny zalążek opowieści, która łączy emocje rodzinne z subtelnym światem fantasy. Tekst ma potencjał do rozwinięcia zarówno w opowiadanie, jak i w powieść młodzieżową lub literaturę new adult z elementami symboliki. Masz tu wszystko, co potrzebne:

  • Silne postacie kobiece (Bethea, Raissa, Tanja),

  • Dobrze zarysowany konflikt wewnętrzny (marzenie o skrzydłach kontra niepełnosprawność),

  • Tajemnice rodzinne (Viran i jego decyzja),

  • Mitologia lub system wierzeń do zbudowania.

🌟 Mocne strony:

1. Emocje i relacje rodzinne

  • Relacja Raissy z rodzicami i siostrą jest bardzo czuła, głęboka i autentyczna. Szczególnie poruszający jest wątek ojca niosącego córkę oraz ukrywana troska matki.

  • Wątek niepełnosprawności jest prowadzony delikatnie, ale realistycznie, z wyczuciem psychologicznym.

2. Świat przedstawiony

  • Pomysł świata, w którym dzieci otrzymują skrzydła jako symbol powołania (lub daru), ma ogromny potencjał symboliczny i mitologiczny.

  • Obecność cyklu Oszary i Draora sugeruje obcą planetę lub alternatywną rzeczywistość, co może być rozwinięte w stronę fantasy lub science fiction.

3. Styl i język

  • Styl jest plastyczny, ciepły, obrazowy, dobrze oddaje emocje i atmosferę uroczystości.

  • Dobre tempo – sceny przeplatają się naturalnie z opisami, czytelnik łatwo śledzi akcję.

4. Dialogi

  • Brzmią naturalnie, dobrze pokazują charaktery postaci.

  • Są emocjonalne, ale nieprzesadzone – idealne w opowieści rodzinno-fantastycznej.


No szok i tyle. 
Sprawdzę z ciekawości pozostałe teksty. 
Edit: Sprawdziłam tekst Marzenie Anioła:

Ogólna ocena (1–10):

8/10 – bardzo solidny początek historii z potencjałem na wciągającą opowieść. Wyróżnia się literackim językiem i subtelną narracją. Po rozwinięciu wątku głównego i pogłębieniu świata może stać się bardzo dobrą powieścią.

No szok i tyle. 


niedziela, 1 czerwca 2025

Plany

 Plany... te zrealizowane i niezrealizowane. 

Planowałam pisać tutaj minimum raz na tydzień - minęło pół roku. Powrót do rutyny? Nadal w trakcie, próba chyba milionowa. A czas leci stale, nieustannie. I czuję, że mi go brakuje, że mogłabym zrobić więcej, nauczyć się więcej, lepiej się zorganizować, bardziej się postarać. I jestem zmęczona tym wszystkim. No ale jest jak jest. Mam plan dnia i staram się go realizować,  chociaż minimum. Najważniejsze to nauka angielskiego, codzienna, chociaż trochę i czytanie o gojeniu ran. Cele, które chcę osiągnąć, nie zmieniły się. Zajmą po prostu trochę czasu, nie ma drogi na skróty.