Właśnie tak dawno temu pisałam tu cokolwiek. Zabierałam się do tego bardzo wiele razy, ale cóż pisać. Każdy dzień wygląda niemal tak samo. Praca na dwa etaty... mało czasu zostaje wolnego. I chyba zbyt często jestem zmęczona, by pisać tutaj.
Pozostają jedynie sny i marzenia... o lepszym. Chociaż w tej kwestii ostatnimi czasy miewam problemy. Z rozróżnieniem snów od rzeczywistości. Bo cóż zrobić, gdy marzenia mogą się urzeczywistnić... ale gdy z drugiej strony wiem, że jednak powinny zostać jedynie marzeniami. I niczym więcej.
Wprowadziło to jeszcze większy chaos do mojej głowy niż zazwyczaj. Już dawno nie miałam takiej ochoty znaleźć się w miejscu dalekim, i krzyczeć, głośno krzyczeć. I nie przejmować się tym, czy ktoś usłyszy. Może przyjdzie taki czas, że sobie wszystko poukładam jak trzeba.
A do tego czasu pozwolę sobie samolubnie marzyć i śnić... o tym co mogłoby być, a nie jest.